środa, 14 sierpnia 2013

"Liczę na twoją pomoc"


Tytuł: "Liczę na twoją pomoc"
Autor:
Tytuł oryginału: "Praying at the motel Sweetwater" 
Tłumaczenie: Wiesław Marcysiak  
 Wydawnictwo: C&T  
Data wydania: 2007  
Liczba stron: 128  
Oprawa: miękka   
ISBN: 978-83-7470-068-9  
Źródło okładki: www.empik.pl

Niedawno na blogu zamieściłam recenzję "Ćpuna" . Dzisiaj opiszę Wam inną książkę, która przedstawia walkę z uzależnieniem. Tym razem jednak będziemy ją obserwować nie z perspektywy osoby uzależnionej, ale z punktu widzenia dziecka, które patrzy na zachowanie ojca alkoholika.

"Liczę na twoją pomoc" to książka, która porusza problem alkoholizmu oraz ukazuje jaki wpływ ma to uzależnienie nie tylko na los uzależnionego, ale całej jego rodziny. 

Początek tej pozycji jest bardzo obiecujący. Sara Jane Otis, dziewczynka, z której perspektywy poznajemy całą historię, napisała list do Pana Boga. Nie wie, gdzie ma szukać pomocy. Jej ojciec jest alkoholikiem. Gdy się napije, jest agresywny. Sara przeżywa jednak nie tylko chorobę ojca i jej skutki, ale również rozstanie rodziców. To  małe dziecko nie wie jak ma sobie z tym poradzić. Mimo, że ma kochającą matkę, młodszą siostrę i babcię, szuka pomocy. Nie ma pomysłów, kto może podać jej rodzinie dłoń tu, na ziemi, więc pisze do Boga. To jej ostatnia deska ratunku.

Podobało mi się to, że książka została napisana z perspektywy dziecka. Dziecka, które pragnie, by stał się cud, by jego rodzina na nowo stała się jednością, które w gruncie rzeczy kocha swoich rodziców, choć widzi, że jedno z nich nie postępuje dobrze. Autorka "Liczę na twoją pomoc" opisuje naiwne pragnienia dziecka, które myśli, że jutro się obudzi i wstanie nowy dzień bez dzisiejszych problemów. Dziewczynka spróbuje sama złączyć to, co się rozpadło. Posklejać kawałki dawnego szczęścia w jedną całość.

Alkoholizm to wstrętna choroba. Uderza nie tylko w uzależnionego, ale również w całe jego otoczenie. Sieje spustoszenie w relacjach międzyludzkich. Niszczy poczucie bezpieczeństwa. Nie daje nadziei na lepsze jutro, na dobrą przyszłość. Ojciec Sary po alkoholu stawał się tyranem bez uczuć. Jak każdy uzależniony zwodził siebie i swą rodzinę pustymi obietnicami, że może w każdej chwili z tym skończyć, że alkohol może odstawić na półkę.

Ile poniżeń i ciosów - dosłownie i w przenośni - można znieść? Kiedy nadchodzi moment, że trzeba odejść? Kiedy powiedzieć "STOP"? Kiedy zatrzymać napędzającą się machinę i spiralę niechęci, wzajemnej nienawiści? Gdzie szukać pomocy? Czy z problemem jest się w cztery oczy, twarzą w twarz, sam na sam? Ile kosztuje wolność? Jaka jest jej cena? Jak szanować kogoś, kto krzywdzi? Na te wszystkie pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi - to zależy od człowieka i granic jego wytrzymałości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz