niedziela, 30 listopada 2014

Cykl muzyczny #10

źródło obrazka: http://zs1goworowo.pl/

Piosenka miesiąca - Magic "Rude"
"Rude" to debiutancki singiel zespołu Magic. Historia opowiedziana przez grającą muzykę reggae grupę, przedstawia sytuację mężczyzny, który ubiega się o rękę dziewczyny, ale jej ojciec nie zgadza się na ich związek. Trochę banalna historia, ale osadzona w odpowiadającym mi klimacie muzycznym. Oglądając teledysk mam wrażenie, że wyszedł dość zabawnie, ale czy taki był cel? ;)

Odkrycie miesiąca - Ania Iwanek, Pati Sokół (feat. Piotr Cugowski) "Miasto"
"Miasto" to utwór, który został nagrany do filmu Jana Komasy "Miasto 44". I to właśnie dlatego piosenka jest przejmująca. Tekst jest o miłości, niby nie skomplikowany, ale historia, która dzieje się niejako tuż za bohaterami sprawia, że ten utwór jest naprawdę wyjątkowy.


Powrót do dawnych lat - Dido "Life for rent"
"Life for rent" to piosenka z trzeciego albumu solowego brytyjskiej wokalistki Dido. Krążek został wydany w 2003 roku. Piosenka "Life for rest" wciąż jest aktualna. Opowiada o poszukiwaniu własnego miejsca na świecie.


Wspomnienie Artysty - Freddie Mercury "Living on my own"
24 listopada 1991 roku zmarł Freddie Mercury - Artysta, którego znają wszystkie pokolenia. Nie będę wymieniać największych przebojów Queen, bo zabrakłoby na nie miejsca. No cóż... Wielcy Artyści często odchodzą zbyt wcześnie... Freddie Mercury powiedział kiedyś: "Możesz być kochany przez wszystkich, ale mimo to być bardzo samotnym."


Em.

poniedziałek, 24 listopada 2014

Éric-Emmanuel Schmitt

źródło obrazka: www.lubimyczytac.pl

"Wiesz, córeczko, że te akordy wydobywają się z organów, kiedy pan ubrany jak pingwin i pani przebrana za bezę idą w stronę ołtarza, gdzie zaraz połączy ich ksiądz? (...) To taka ironiczna melodyjka poprzedzająca każdą katastrofę".

Éric-Emmanuel Schmitt"Tektonika uczuć"

sobota, 22 listopada 2014

67. "Niebo istnieje... Naprawdę!"


Tytuł: "Niebo istnieje... Naprawdę!”
Autor: Todd Burpo, Lynn Vincent
Tytuł oryginału: "Heaven is for Real"
Tłumaczenie: Olga Pieńkowska-Kordeczka
Wydawnictwo: Rafael
Data wydania: 2011
Liczba stron: 192
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-7569-258-7
Źródło okładki: www.lubimyczytac.pl

Rodzina Burpo zmaga się z pasmem nieszczęść. Najpierw pastor kościoła metodystów – Todd, miał podejrzenie raka, następnie dały o sobie znać problemy finansowe, a wszystko zaczęło się już całkiem sypać, gdy okazało się, że Colton, najmłodszy syn Todda i Sonji, zachorował. Dopiero po kilku miesiącach od operacji woreczka robaczkowego wyszło na jaw, że ta choroba okazała się piękną przygodą dziecka, które odbyło podróż do Nieba i to dosłownie. Prawie czteroletni chłopiec oznajmił bowiem rodzicom, że podczas zabiegu opuścił swoje ciało i nie dość, że obserwował, co działo się podczas operacji, to sam Bóg oprowadzał go po Niebie. I choć śmierć ziemska Coltona trwała tylko trzy minuty, wrócił z przeświadczeniem, że Jezus kocha wszystkich ludzi.

Colton Burpo przeżył śmierć kliniczną. Jak to dziecko, nie zdawał sobie sprawy z tego, że spotkało go coś niezwykłego. Dopiero po pewnym czasie mówi rodzicom, jak gdyby nigdy nic, że był w Niebie. Rodzice starają się subtelnie podpytywać chłopca, co konkretnie widział. Gdy Colton opowiada o członkach rodziny, których spotkał w niebie, a o których istnieniu nie wiedział, rodzice zaczynają wierzyć mu. Co więcej, chłopiec opowiadając o Niebie opisuje obrazy, które pojawiają się w Biblii. Rodzice rozpoznają je i nabierają przekonania, że ich syn mówi o tym, co naprawdę zobaczył. Colton z charakterystyczną dla dzieci prostotą opisywał wszystko, co widział, jakby Niebo było zupełnie normalnym miejscem – kolejnym do którego dotarł.

Jestem osobą wierzącą. Biorąc do ręki „Niebo istnieje... Naprawdę!” myślałam, że poznam świadectwo osoby, która przeżyła coś niezwykłego. Co prawda powstało wiele książek, które przedstawiają opowieści osób, które znalazły się w zawieszeniu między życiem a śmiercią, jednak omawiana pozycja przekonuje bardziej. Myślę, że jest to spowodowane tym, że ukazane zostały przeżycia dziecka i że to właśnie z perspektywy czterolatka dowiadujemy się jak „tam” jest.

Uważam, że zamieszczenie wywiadów z reżyserem, scenarzystą, aktorami i innymi osobami, które współtworzyły film oparty na książce o Coltonie, było pomyłką. Wydaje mi się to całkowicie zbędne, wręcz zakłóca odbiór książki – pięknej o wyjątkowym świadectwie.

Rodzina Burpo to bardzo religijni ludzie. Chociaż mają chwile zwątpienia, to ich wiara zawsze wygrywa z niepewnością i obawami. Dają przykład, że kontakt z Bogiem daje ogromną siłę.

Ocena: 6/10

Em.

środa, 12 listopada 2014

Allfred de Musset

 
źródło obrazka: naukawpolsce.pap.pl

"Wszyscy mężczyźni są kłamcy, zmiennicy, fałszywi, paple, obłudnicy, pyszałki lub tchórze, nędzni i zmysłowi; wszystkie kobiety są przewrotne, wyrachowane, próżne, ciekawe i zepsute; świat jest kałużą bez dna, gdzie czołgają się najpotworniejsze płazy, przewalając się w błocie ale jest na świecie jedna rzecz święta i wzniosła: zespolenie tych dwojga tak szpetnych i ułomnych istot. Kto kocha, często doznaje zawodu, często cierpi i jest nieszczęśliwy, ale kocha; i kiedy znajdzie się na krawędzi grobu, obraca się, aby spojrzeć wstecz i powiada: "Często cierpiałem, myliłem się niekiedy, ale kochałem. To ja żyłem, a nie sztuczna istota wylęgła z mej pychy i nudy".

Alfred de Musset, przekład Tadeusz Boy-Żeleński

niedziela, 9 listopada 2014

66. "Matka odchodzi"


Tytuł: "Matka odchodzi" 
Autor:
 
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie 
Data wydania: 2000
Liczba stron: 135
Oprawa: twarda
ISBN: 8370237355

Źródło okładki: www.lubimyczytac.pl

"Matka odchodzi" to książka, w której Tadeusz Różewicz oddaje hołd zmarłej matce. Ukazuje łączącą ich relację. Opisuje wspólne spotkania, niepokojące ich troski. Zwraca uwagę na szczegóły. Wspomina słowa matki, które padły w dzieciństwie. Kobieta zdenerwowana złym zachowaniem synów powiedziała, że pójdzie i nie wróci. Tadeusz zwierza się, że naprawdę bał się tych słów. Zapamiętał je na zawsze. Różewicz dzieli się z Czytelnikiem zarówno prozaicznymi myślami jak również troskami - tymi rodzinnymi, a także twórczymi. Opisuje heroiczną walkę o zdrowie ukochanej matki.

"Moje chore, biedne dziecko. (...) Widzę, jak się ona męczy i powinienem jej życzyć śmierci. A tak pragnę, by jeszcze żyła, żebym mógł wyżebrać chociaż pół roku jeszcze; żebym mógł na nią czasem popatrzeć. Czy to jest egoizm – nie, przecież można tak kochać... niech się męczy strasznie, ale niech oddycha, niech ma otwarte oczy, niech patrzy, niech mówi – jeszcze trochę ciepła w tym biednym, pokrajanym, zmaltretowanym ludzkim ciele".

Różewicz w książce zamieścił tekst matki "Wieś mojego dzieciństwa", w którym kobieta opisuje jak przebiegało jej życie, gdy była młodą dziewczyną. Dzięki temu poznajemy ją nieco bliżej. W książce znajdują się również teksty Janusza i Stanisława - braci Tadeusza Różewicza. Teksty pochodzące z różnych okresów okraszone są zdjęciami rodziców poety oraz jego rodzeństw, co również powoduje, że nasza relacja zacieśnia się.

Forma książki jest bardzo zróżnicowana. Oprócz wspomnianych tekstów członków rodziny poety w książce znajduje się przede wszystkim szereg wierszy, w których Różewicz nawiązuje do więzi łączącej go z matką. Pojawiają się również teksty pisane w formie dziennika. Podczas jego lektury doszłam do wniosku, że czasem najprostsze słowa są najbardziej bolesne. Różewicz opisuje pobyt matki w szpitalu, poszczególne stadia choroby, aż do śmierci.

"Przejście na fotel jest już podróżą. Podniesienie się wyżej na poduszki jest przygodą; długie przygotowanie jak do podróży".

Różewicz pisze również o swojej wierze, a raczej jej braku oraz cierpieniach związanych np. ze śmiercią brata zamordowanego przez gestapo.

Książkę otwiera zdjęcie portretowe matki, pod którym widnieje tekst "Oczy matki spoczywają na mnie". I te właśnie słowa znajdują potwierdzenie na każdej stronie książki. Różewicz wielokrotnie zwraca się bezpośrednio do swojej matki, której się zwierza, za coś dziękuje, coś pragnie jej przypomnieć. Poprzez pominięcie Czytelnika ich rozmowa jest chwilami bardzo intymna. Różewicz podkreśla, że po śmierci matki nie przestał z nią rozmawiać, że nadal pielęgnuje ich miłość.

"Stasiu powiedział: „Chciałbym, żeby matka umarła”. Nie mogę się zdobyć, żeby za nim powtórzyć to życzenie – najlepsze, jakie może być dla Niej".

Tadeusz Różewicz opisuje uczucia, które towarzyszą każdemu człowiekowi, który utracił kogoś bliskiego, który chce choć o chwilę przedłużyć życie ukochanej osoby, który jest zachłanny na każdą sekundę jej życia, a i tak tych wspólnych chwil zawsze będzie zbyt mało. Jednocześnie ukazuje, że jest tylko człowiekiem, który czasami po prostu nie może już dłużej znieść napięcia, a wyprowadzić go z równowagi może zwykła, brzęcząca koło ucha mucha. Nawet po wielu latach od śmierci matki ból wynikający ze straty wciąż jest ogromny. Tadeusz Różewicz za opisywany tomik otrzymał nagrodę NIKE 2000. Jest piękny, naładowany emocjami i czystą miłością do matki.

"To, co w naszym domu było najdroższe i najpiękniejsze, to Mama".

Ocena: 7/10

Em.

wtorek, 4 listopada 2014

Éric-Emmanuel Schmitt

źródło obrazka: www.lubimyczytac.pl

"Kto jest dobry? Kto zły? Nie ma ludzi dobrych i złych, są tylko złe albo dobre uczynki. I ludzie, którzy miotają się między nimi".