niedziela, 28 lipca 2013

„Pachnidło. Historia pewnego mordercy”


Tytuł: „Pachnidło. Historia pewnego mordercy”
Autor:
Tytuł oryginału: "Das Parfum: die Geschichte eines Mörders" 
Tłumaczenie: Małgorzata Łukasiewicz
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2008
Liczba stron: 256
Oprawa: miękka 
ISBN: 978-83-247-1308-0
Źródło okładki: http://lubimyczytac.pl/

„Pachnidło. Historia pewnego mordercy” Patrick’a Süskind’a to opowieść, z której końcem do dziś nie mogę się pogodzić. Wciąż czekam na jej dalszy ciąg.

Zacznę od tego, że „Pachnidło” czytałam z ogromnym zainteresowaniem, wręcz fascynacją autorem i historią, którą udało mu się stworzyć. Czytając nie tylko widziałam opisywane przez Süskind’a obrazy, ale również słyszałam dźwięki mieszania różnych mikstur i co najważniejsze - czułam zapachy.

Wydawało mi się, że dawno nie czytałam tak wspaniałej, perfekcyjnie wykończonej historii. Wydawało mi się tak dopóki nie przewróciłam ostatniej strony i nie zamknęłam książki. Byłam naprawdę rozczarowana jej zakończeniem. Z jakich powodów nie przypadło mi do gustu? Już wyjaśniam.

UWAGA! SPOILER!
Jan Baptysta Grenouille, główny bohater „Pachnidła”, był obdarzony węchem doskonałym. By stworzyć niepowtarzalny, doskonały zapach zabijał kobiety. Ojciec jednej z nich dowiedział się, że to Baptysta jest działającym z premedytacją zbrodniarzem. Chciał pomścić córkę. Jedna z ostatnich scen książki to moment, w którym ojciec dziewczyny chce zabić Grenouille. Ten jednak wyperfumował się zapachem, który „powoduje przychylność ludzi”. Zamiast dokonania zbrodni, ojciec zabitej kobiety wyznaje Baptyście, że jest wspaniałym człowiekiem i że będzie traktował go jak syna.

To jest nieprawdopodobne, po prostu niemożliwe. TAK NIE MOGŁO BYĆ! To zbyt proste. Z drugiej jednak strony być może ten zabieg miał tylko wzmocnić siłę zapachów, o której w całej książce jest mowa, na których w gruncie rzeczy opiera się cała fabuła.

Usatysfakcjonowałby mnie właściwie tylko jedno zakończenie „Pachnidła”. Zabicie i wcześniejsze torturowanie tej ludzko-kształtnej kreatury jaką był Grenouille. Chciałabym, by czuł to, co odczuwały jego ofiary. Chciałabym zobaczyć strach w jego oczach. Pragnę, by zginął od własnej broni. To jest mój upragniony sposób na rozprawienie się z tym nieludzkim tyranem - wciąż czekam na krwawy dalszy ciąg tej opowieści.

Moja ocena nie jest wysoka. Uzasadniłam Wam ją powyżej, ale jeszcze raz powtórzę. Zakończenie tej "Historii pewnego mordercy" mnie odrzuciło. Wywołało we mnie wiele negatywnych emocji, ale również rozważań. Wydało mi się nieprawdopodobne, zbyt proste. Jednak mimo tego, o czym wspomniałam uważam, że "Pachnidło" jest obowiązkową lekturą dla każdego człowieka. Patrick Süskind ukazał w tej książce swój pisarski majstersztyk. Tak synestezyjnego opisu, jaki stworzył autor, już dawno nie czytałam. Pobudzał wszystkie moje zmysły.

Wybacz Patricku Süskind. Wybacz, ale muszę. Specjalnie zwlekałam z napisaniem tej recenzji, ale nie mogę postąpić inaczej. To jest moja słodka zemsta na Grenouille. Skrzywdzę Cię za niego, za postać, którą wykreowałeś tak doskonale, bo nie mogę się pogodzić z zakończeniem, nie mogę znieść myśli, że coś takiego mogło się stać.

Ocena: 4/10

Em.

6 komentarzy:

  1. No chyba nie? Nie wierzę. Czytam i nie wierzę. Przedstawione przez Ciebie zakończenie nie jest tym właściwym. Owszem, wszyscy mu wybaczają, ale on nie może żyć. Przecież zakończenie jest genialne. Jak cała powieść. No kurczę, przecież tak nie można:] 4?
    A jeśli o mnie chodzi, to ja dałam się tak wciągnąć w ten świat, że nawet zaczęłam kibicować głównemu bohaterowi. Kiedy go pojmano byłam załamana, byłam zdruzgotana i przed rzuceniem książką w kąt powstrzymała mnie tylko ciekawość i świadomość, że to nie może być właściwy koniec, bo za dużo stron zostało do przeczytania. I mimo, że on nie zostaje na wolności i tak uważam, że zakończenie jest super (to właściwe zakończenie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zamieściłam w spoilerze wszystkiego, żeby Czytelnik miał szansę na przeżywanie „Pachnidła”, a nie odtwarzanie już poznanej historii. Nie chciałam pokazać, otworzyć wszystkich kart.
      Poruszyłam ten, a nie inny fragment, bo uważam, że jest on kluczowy dla dalszego rozwoju wydarzeń. Ta „przychylność”, przecież ostatecznie będzie miała inny skutek.
      Ale faktycznie – nie powinnam nazywać tego zakończeniem. Dzięki za uwagę.

      Usuń
    2. Jakby nie patrzeć, każdy fragment jest kluczowy dla dalszego rozwoju akcji:) Czy fakt, że Grenouille dostaje się do tej, a nie innej mamki w dzieciństwie nie ma wpływu na to, co dalej się dzieje z bohaterem? A czy praca w garbarni i u Baldiniego nie prowadzi go bezpośrednio do finału? Każdy bohater, niezależnie od powieści, musi odbyć swoją podróż, pokonując po drodze pewne etapy. A wszystkie one mają bezpośredni wpływ na postać i jej dalsze losy.
      Ale ok, rozważmy inne zakończenie: oto Grenouille zostaje pojmany, skazany i przyprowadzony na miejsce wykonania wyroku. Wysiada z karety i... nic. Zupełnie nic. Rozwścieczony tłum czeka na stracenie zwyrodnialca a straże muszą niektórych utrzymywać w ryzach żeby społeczeństwo nie odegrało roli kata. Jan Baptysta jednak zostaje doprowadzony na podwyższenie i stracony przez kata. Potwór zostaje zgładzony a tłum urządza sobie imprezę dziękczynną, po której wszystko wraca do normy. Koniec. Kurtyna w dół.
      I co? Nie sądzisz, że taka wersja byłaby zbyt gładka i nawet nudna? Powieść jest na swój sposób magiczna, wyjątkowa, a tu nagle takie banalne zakończenie? Jakoś tego nie widzę. Właściwe, oryginalne zakończenie jest idealnie wpasowane. Zamyka i dopełnia kompozycję powieści. Nie mówiąc już o wszystkich przemyśleniach, którymi Suskind dzieli się z Czytelnikiem na tych ostatnich stronach. Jego zakończenie zawiera esencję tej historii. Nie sądzisz? Jak w takim razie według Ciebie powinno wyglądać zakończenie "Pachnidła"?

      Usuń
    3. Uważam, że kluczowy fragment dla losów całej historii różni się od momentów, które tylko i aż kształtują bohatera. Nie każde zdarzenie jest kluczowe dla historii. Kluczowe jest np. to, że główny bohater uzmysławia sobie, że nie ma zapachu, a to o czym napisałaś tylko pomaga mu to zrozumieć, dojść do takiego wniosku.

      Tak jak pisałam wcześniej – oczekiwałam innego zakończenia. Dla Ciebie stracenie Grenouille przez kata byłoby banalne? Dla mnie rozprawienie się z tą człekokształtną kreaturą powinno się tak skończyć. Powinno zakończyć się „najprostszą” egzekucją.
      Dodatkowo sądzę, że nie zawsze najbardziej wymyślne zakończenie jest dobre. Uważam, że czasem właśnie najprostsze rozwiązania są najlepsze.

      Na koniec dodam, że to są moje przemyślenia. Szanuję Twoje, ale zostaję przy swoich. ;)

      Usuń
    4. Fakt, masz rację co do kluczowych momentów:)

      Jednak co do zakończeń nadal nie do końca się zgadzam. Generalnie masz rację- czasem spotyka się jakieś udziwnione i na siłę wzbogacane zakończenia, które rażą. W większości przypadków zwyczajne, proste zakończenia się sprawdzają. Ale z książkami jak z życiem- nie ma reguły i też nie zawsze wszystko kończy się tak po prostu. W przypadku "Pachnidła" zakończenie interpretuję jako próbę pokazania czegoś Czytelnikowi. Nie jest to dla mnie jakaś próba udziwnienia. Ale i głównego bohatera odbieram widocznie inaczej niż Ty:) Wg mnie oczywiście jest socjopatą, ale jest też ofiarą. Przede wszystkim ofiarą ludzkich uprzedzeń i lęków. Przecież od dziecka był traktowany jak ktoś gorszy, nigdy nie zaznał chociaż odrobiny miłości. I to z jakiego powodu? To, jakim się stał było też poniekąd winą społeczeństwa. Wracając do zakończeń:) Jeśli spojrzymy na całą powieść, to przecież są tam fragmenty tak życiowo nieprawdopodobne, że szkoda słów. Chociażby odporność Grenouille na ból i choroby. Wydaje mi się, że gdyby zakończyć powieść tak naszpikowaną niesamowitościami zwykłą egzekucją byłoby to trochę nieskładne. Ja osobiście czułabym ogromny niedosyt.

      Usuń
    5. Jak widać Ty i ja, w odbiorze tej książki, zajmujemy różne stanowiska. Bo z jednej strony Ty twierdzisz, że kibicowałaś, w moim mniemaniu, tyranowi jakim był Grenoullie; z drugiej strony ja potępiam jego zachowanie i oczekiwałam dla niego innego końca.

      Nie ukrywam, że rozmowa z Tobą na temat „Pachnidła” dała mi wiele satysfakcji – nie tylko była interesująca, ale pokazała również, że „Wydeptuję własne ścieżki” żyje. Oprócz tego ta rozmowa jeszcze raz skłoniła mnie do rozważań nt. „Pachnidła”. Warto było. Dzięki! ;)

      Usuń