piątek, 8 lutego 2013

Aborcja - grzech czy prawo?


Kiedyś aborcja była objęta tabu. Dziś tak nie jest. W Polsce można dokonać tego zabiegu w kilku przypadkach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej; gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu (do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej) oraz gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (do 12 tygodni od początku ciąży). Takie warunki do przerywania ciąży zapewnia obecne prawo obowiązujące w Polsce. Zostawmy więc to. To jest legalne, czyli wolne od tabu. Pomijam fakt, czy jest to etyczne. To dotyczy spraw światopoglądowych. Każdy sam może ocenić czy dziecko jest już nim od chwili poczęcia, czy staje się nim dopiero po urodzeniu, a w brzuchu matki jest nic nieznaczącym płodem, który można zabić, usunąć.

Aborcja była, do niedawna, tematem tabu, gdy kobieta chciała jej dokonać dla własnej wygody. Mam tu na myśli sytuacje, w których kobiety twierdzą, że np. wczesna ciąża zniszczy ich życie zarówno towarzyskie jak i zawodowe, że zaprzepaści ich szansę na rozwinięcie świetnie zapowiadającej się kariery zawodowej. Kiedyś dla kobiet było to tabu, żeby przyznać otwarcie, że dziecko przeszkadza im w wykreowanym przez nie, wymarzonym przez ich rodziny planie życia. Obecnie sytuacja diametralnie zmieniła się. Myślę, że dzieje się tak, przede wszystkim przez natężoną, bardzo widoczną, działalność ruchów feministycznych. Feminizm zakładając, że jest to ideologia, kierunek polityczny i ruch społeczny walczący o równouprawnienie kobiet, w przeszłości był bardzo ważny. Obecnie, w XXI wieku feministki zaczęły walczyć o więcej. Nie są to już tylko zagadnienia związane z równouprawnieniem. Feministki walczą o przywileje. Jeśli chodzi o aborcję, to ich stanowisko jest jasne – kobiety powinny mieć prawo do decydowania o własnym ciele. A więc przerywanie ciąży powinno być legalne na życzenie każdej, ciężarnej kobiety. Chciałabym również zwrócić uwagę na samo słowo, jakim się posługują mówiąc o aborcji: „przerywanie ciąży”. Dla części innych środowisk synonimem tego słowa jest zabicie dziecka w okresie życia prenatalnego. Feministki podkreślają również, że są zwolenniczkami świadomego planowania ciąży. Czyżby „planowanie”, w ich rozumieniu, miało oznaczać „przerywanie”? Moim zdaniem planowanie ciąży oznacza świadome powołanie dziecka do życia.

Obecnie wiele celebrytek oficjalnie przyznaje, że dokonało aborcji. Mówią, że tego nie żałują, ale jak wiemy jest wiele kobiet, które cierpi z tego powodu przez całe życie.

Słownictwo dotyczące aborcji różni się w zależności od tego, kto komentuje to zagadnienie. Ci, którzy uważają, że ten zabieg to grzech mówią, że jest to zabicie człowieka, ci, którzy uważają, że kobieta powinna mieć do tego prawo mówią o usuwaniu płodu.

W dzisiejszych czasach tabu dotyczącego aborcji nie ma. Cieszy mnie, że zniknęło. Temat ten często pojawia się w mediach, analizując zjawisko aborcji pod wieloma względami. Między innymi porusza problem podziemia aborcyjnego, które prężnie się rozwija. Dzięki temu, widzimy jak wielki istnieje problem. 

Zdaję sobie sprawę, że kobiety, które chcą dokonać tego zabiegu znajdują się w różnych, niejednokrotnie bardzo trudnych sytuacjach życiowych. Pamiętajmy jednak, że jest wiele alternatyw dla kobiet, które nie chcą mieć dziecka. Można oddać je do adopcji, zanieść do "okna życia". Nie chce ich oceniać, ale uważam, że ludzie nie mają prawa do decydowania o życiu drugiego człowieka. Nie my go powołaliśmy na ten świat, nie my zakończymy jego istnienie. Aborcja to zabranie szansy na życie, lepsze lub gorsze, ale jednak.

Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie książka Brygidy Grysiak pt. "Wybrałam życie", której recenzję zamieściłam na blogu.

Em.

2 komentarze:

  1. Temat kontrowersyjny nudzący emocje

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja np. popieram aborcję, jednak sama bym tego nigdy nie zrobiła. Nie uwolniłabym się wtedy od myśli "moje dziecko miałoby już tyle i tyle", itp.
    Jednak jeśli jakaś kobieta jest na to zdecydowana, obojętnie z jakich powodów - ja nie widzę przeszkód, żeby jej tego zabraniać. To w końcu ona jest w ciąży przez 9 miesięcy - a nosić dziecko po to, męczyć się, żeby się go od razu pozbyć? Jaki to ma sens? Nie wspominam o tym, że podczas ciąży trzeba o siebie dbać, a pewnie taka miałaby to gdzieś. :]

    OdpowiedzUsuń