niedziela, 22 lutego 2015

74. "Moje życie z Mozartem"


Tytuł: "Moje życie z Mozartem"  
Autor:
Tytuł oryginału: "Ma vie avec Mozart"
Tłumaczenie: Jan Maria Kłoczowski
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2008

Liczba stron: 124  
Oprawa: twarda
ISBN: 9788324009855  
Źródło okładki: www.lubimyczytac.pl

„Moje życie z Mozartem” Erica Emmanuela Schmitta to książka, która reklamowana jest jako najbardziej osobista pozycja w twórczości tego francuskiego pisarza. Chciałam więc poznać jej treść i dowiedzieć się czegoś nowego o autorze, którego książki zawsze zmuszały mnie do refleksji. Jak było tym razem?

Wiek nastoletni to okres buntu, ale również pierwszych rozczarowań. Eric Emmanuel Schmitt nie był dzieckiem wyjątkowym. Dręczyły go niedające spokoju myśli. Paradoksalnie już wtedy, gdy jego życie dopiero się zaczynało, jako piętnastolatek chciał popełnić samobójstwo. Nie widział sensu życia. Dochodził do choć prawdziwych, to zbyt pesymistycznych jak na dziecko wniosków:

„Skoro maszerujemy ku śmierci, to własnymi krokami kopiemy sobie grób".
 
Zrządzenie losu sprawiło, że jego życie w jednej chwili drastycznie się zmieniło. Nagle zrozumiał jak ważna jest muzyka w jego życiu, a konkretnie jak ważna jest dla niego twórczość Mozarta, która pozwoliła młodemu pisarzowi zaczerpnąć drugi oddech. Nuty układające się w melodie dały mu także ukojenie po śmierci ukochanej. To muzyka wielokrotnie zmieniała nastawienie Schmitta. Pomagała wyjść z psychicznego dołka.

„Moje życie z Mozartem” to również hołd złożony muzykowi, pochwała austriackiego wirtuoza „nauczyciela złożoności”, którego prostotę, a jednocześnie kunszt i mistrzostwo dostrzega pisarz. Schmitt analizuje etapy twórczości artysty, a także opisuje muzykę, w taki sposób, że można ją usłyszeć.

Mam wrażenie, że niepotrzebnie i w nachalny sposób w tej książce wieje patetyzmem. Czuję, że Schmitt nadmuchał namiastkę do rozmiarów wielkiej teorii, idei. Wiąże doświadczenia muzyczne z doświadczeniami mistycznymi, a także okrasza myśli, w mojej ocenie, sztucznymi i irytującymi kwestiami, które przypominają wpisy do pamiętników:

„Byłeś mi tajemnicą, a potem talizmanem; wierzę, że będziesz moim spotkaniem” 

lub też 

„Do dzisiaj byłem sierotą po Tobie, mój starszy bracie, mój przewodniku, mój mistrzu. I oto z sieroty przeistaczam się w ojca, dojrzalszego niż Ty... Ojca martwego dziecka. Ty będziesz coraz młodszy, podczas gdy ja będę się starzał”.

Zawiodłam się. „Moje życie z Mozartem” to pierwsza książka Schmitta, która do mnie nie przemawia. Nie wierzę w jej treść - w to, że muzyka może uratować od samobójstwa, że może ukoić ból po śmierci ukochanej osoby. Muzyka jest ważna, ale nie ma nieziemskich mocy. Takie podejście wydawało mi się przerysowane.

Forma przyciąga uwagę Czytelnika – Schmitt zwraca się do muzyka bezpośrednio w listach, które składają się na książkę. Często kończy je słowami „do usłyszenia”. Ja z kolei, jako wierna fanka twórczości Schmitta, mogę mu powiedzieć „do przeczytania”, a „Moje życie z Mozartem” uznać za gorszą pozycję.

Ocena: 3/10

Em.

1 komentarz:

  1. Uwielbiam twórczość Schmitta. Tej książki jeszcze nie czytałam, ale widzę, że lepiej jej unikać :)

    OdpowiedzUsuń