Tytuł: "Dziennik Bridget Jones"
Autor: Helen Fielding
Tytuł oryginału: "Bridget Jones' Diary"
Tłumaczenie: Zuzanna Naczyńska
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2001
Liczba stron: 236
Oprawa: miękka
ISBN: 83-7298-036-5
Źródło okładki: www.lubimyczytac.pl
Bridget Jones to trzydziestoletnia singielka, której
wszyscy wokół przypominają, że jeszcze nie znalazła swojej drugiej połówki, a
zegar biologiczny tyka. Przez te wieczne aluzje do samotności kobiety,
wszystkie spotkania rodzinne stają się udręką. Prawdziwą męką dla niej jest
również zmaganie się z wahającą się nieustannie wagą, która wydaje się robić co
chce. Bridget może i jest sama, ale nie samotna, choć brak mężczyzny przy jej
boku jej doskwiera. Kobieta należy do zgranej paczki przyjaciół, w której każdy
jest inny, a razem tworzą pełną paletę osobowości – feministka Sharon, mająca
wieczne problemy z partnerem Jude i gej Tom. Ich problemy są dość codzienne,
często związane z ich partnerami. Czy Bridget uda się w końcu ułożyć sobie
życie? Ile razy źle ulokuje swoje uczucia zanim odnajdzie tego, który na nią
zasługuje?
"Dziennik Bridget Jones" nie jest literackim arcydziełem,
choć dobrze się go czyta. Nie można się zachwycać ani oryginalnością treści,
ani pomysłowością formy, a jednak ta książka ma w sobie nieodkryte "coś" co
powoduje, że niczym lep przyciąga od lat moli książkowych. Ciekawe jest
to, że problemy Bridget w mniejszym bądź większym stopniu spotykają każdą
dorastającą dziewczynę, kobietę, a w niektórych przypadkach dotyczą także zachowań
mężczyzn. Bo kto z nas nie robił postanowień noworocznych, których wypełnienie
przesuwał w nieskończoność? Kto z nas chociaż raz nie przesuwał wykonania
jakiejś czynność w wiecznie oddalające się i niedoścignione jutro? Czasami, gdy
czytałam o naprawdę błahych problemach Bridget, które rosły do wielkich rozmiarów, uśmiech pojawiał się na mojej
twarzy, bo zauważałam pewne podobieństwa do prawdziwego życia.
"Dziennik Bridget Jones" to książka, od której nie można
oczekiwać wybitnie mądrych treści. To pozycja - ot taka, która poprawi humor,
która ukaże przyziemne, prawie że bezrefleksyjne życie głównej bohaterki. Po
jej przeczytaniu dochodzę do wniosku, że w mojej „czytelniczej
praktyce” oceniam książki jakby nie miały one konkurentek, były jedynymi. Książek nie można porównywać. To nie ma sensu. Można je oceniać jako
osobne byty. Jeżeli już, to porównywać można pozycje jednego autora. Można analizować jak
zmieniał się jego warsztat. Na nasz stosunek do lektury wpływa również to w jakim momencie dana
książka do nas trafia i czego w danej chwili od niej oczekujemy.
"Dziennik Bridget Jones" Helen Fielding opowiada o Bridget, ale również o wielu innych kobietach, które
w głównej bohaterce jeśli nie w pełni, to przynajmniej częściowo odnajdą
siebie!
P.S. Która z Was nie miała kiedyś
problemów z rajstopami? :)
Ocena: 7/10
Em.
Nie wiem dlaczego, ale film bardzo mnie śmieszył, zachęcona nic, sięgnęłam po książkę i nie wiem dlaczego ale byłam rozczarowana, bo jakoś odnosiłam wrażenie, kreowanie takiej kobiety, która z niczym sobie nie radzi. Nie wiem dlaczego tak to odebrałam.
OdpowiedzUsuńJa tam rajstop nie lubię i nie noszę :D