poniedziałek, 19 stycznia 2015

71. "Radośnik czyli wesołe myśli na celowniku"


Tytuł: "Radośnik czyli wesołe myśli na celowniku"
Autor: Isabel Mauro
Wydawnictwo: Seven
Data wydania: 13 listopada 2013
Liczba stron: 388
Oprawa: twarda
ISBN: 9788387153687
Źródło okładki: www.lubimyczytac.pl

Jestem osobą z natury cieszącą się życiem. Jednak ponieważ motywacji nigdy za dużo, z chęcią sięgnęłam po „Radośnik czyli wesołe myśli na celowniku” Isabel Mauro. Bardzo się zawiodłam.

Banalność myśli uderzyła mnie od pierwszych stron. Stworzyłam swój ranking najgłupszych stwierdzeń roku. W styczniu zażenowały mnie myśli w stylu „Nie jest grzechem wyglądać dobrze – szczególnie w mniej pogodne dni”. Mistrzem lutego zostało przesłanie „Wszystko w swoim czasie. Góra prania się nie obrazi, a brudne okna nie zaczną płakać”. Myślę, że warto wspomnieć, że autorka używa wielu równie „barwnych przenośni”. Niektóre myśli są po prostu zabójcze. Nie lubię używać tego typu określeń, ale nie mam wyjścia. Po motcie marcowym „Zakładając, że nasze życie jest koszem rybaka, to jakie są w nim ryby? Czy na pewno tylko świeże?”, padłam jak świeży trup po celnym strzale snajpera. W kwietniu miarka się przebrała. Dowiedziałam się czegoś wyjątkowego, a mianowicie, że „Wieczór w wannie może dać więcej przyjemności niż wieczór spędzony przed telewizorem”. W maju kolejna dawka wyszukanych przenośni: „Jesteś osobą raczej zadowoloną? A może w twoim życiu, niczym na śliniaku dziecka, widać jakieś plamy, które lepiej byłoby usunąć?”. W czerwcu wygrała myśl: „Słońce przyjemnie oświetlające krajobraz po deszczu...”. Naprawdę nie wiem, co motywuje ludzi do pisania książek, jeżeli nie mają niczego wartościowego do przekazania. Tego typu opisów jest więcej. Od lipca zaczęłam się dobrze bawić, bo pomyślałam, że skoro autorka osiągnęła dno, to może być już tylko lepiej. Isabel Mauro udziela czytelnikowi również szeregu rad „Zostań pięć minut dłużej w łóżku i posłuchaj śpiewu ptaków o poranku. One się cieszą, a ty?”. W sierpniu czas na kolejną porcję radości: „Mała przyjemność w długiej podróży: hot dog, zapiekanka, bułka z szynką – czasem potrzeba czegoś takiego”. We wrześniu autorka przekonuje, by zawsze być otwartym: „Nawet jeśli masz dziś ochotę na coś innego, okaż dobrą wolę i nie odrzucaj zaproszenia”. A ja myślę, że lepiej być wiernym sobie i asertywnym. W październiku „Zacznij dzień od smacznego śniadania. A może spróbujesz innego dżemu lub serka?”. W książce pojawiają się liczne zdrobnienia. Jest tak słodko, że chwilami aż nie można tego wytrzymać. W listopadzie pada propozycja nie do odrzucenia: „Nie każdy jesienny dzień jest brzydki. Więc może by tak jego część spędzić na jakiejś aktywności na świeżym powietrzu?”. A na koniec roku, w grudniu myśl godna Nobla „Optymizm to takie podejście do życia, które na każde wydarzenie każde patrzeć z najlepszej strony”.

Mimo, że znalazłam kilka wartościowych myśli, to fakt, że znajdują się w bagnie infantylnych, skierowanych do wczesnych nastolatek, powoduje, że nie sięgnęłabym po tę książkę, gdyby nie przyniósł mi jej Święty Mikołaj.

Ocena: 2/10

Em.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz