Tytuł: "Cudowne lata. Opowieści o miejscach, w których dorastaliśmy"
Autor: Hanna Halek, Zofia Fabjanowska-Micyk Zdjęcia: Łukasz Gawroński
Kategoria: biografia/autobiografia/pamiętnik
Wydawnictwo: Wydawnictwo Zwierciadło
Data wydania: 17 kwietnia 2013
Liczba stron: 276
Oprawa: twarda
ISBN: 9788363014575
Źródło okładki: www.lubimyczytac.pl
"Cudowne lata. Opowieści o
miejscach, w których dorastaliśmy" to trzydzieści dwie wizje sławnych osób, o czasach w których się wychowywały, w których jako dzieci
były kształtowane na osoby, którymi są dzisiaj.
Hanna Halek i Zofia Fabjanowska-Micyk
w książce oddały całą przestrzeń swoim rozmówcom. Nie wiem jak powstawała ta pozycja. Nie wiem, czy dziennikarki zadawały szereg pytań, dopytywały i
współtworzyły. Być może było inaczej. Może po prostu pozwoliły swoim rozmówcom
mówić? Być może. Opowieści sławnych osób zapisane zostały w formie monologów. Nie ukrywam, że
podobało mi się to, ponieważ miałam odczucie, że ktoś rzeczywiście chce mi coś
opowiedzieć, a nie tylko odpowiedzieć, odhaczyć kolejne, zadane przez dziennikarki, pytania.
Nie każda ze sławnych osób miała
wzorowo szczęśliwe dzieciństwo. Podoba mi się to, że w opisywanej przeze mnie
książce nie wszystkie osoby roztaczają bezproblemową aurę mówiąc o swoim
dorastaniu i rodzinnym domu. Potrafią spojrzeć na tamte czasy z dystansu i je
trafnie ocenić. To, że w książce "Cudowne lata. Opowieści o miejscach, w
których dorastaliśmy" nie pojawiają się jedynie opisy szczęśliwego
domowego ogniska to zaleta tej pozycji. Przez to, że niektórzy opowiedzieli o
swoich "cudownych latach" malując je czarnymi, ciemnymi barwami, książka
dla mnie stała się prawdziwsza.
Na początku każdej opowieści
autorki stworzyły bardzo krótką notkę biograficzną o każdej osobie.
Ogranicza się ona w zasadzie do informacji dotyczących czym dana postać się
zajmuje bądź zajmowała i zamieszczeniem cytatu z przeprowadzonej rozmowy.
Każdy z rozdziałów, poświęcony
innej sławnej osobie, został okraszony zdjęciem. Jedną, w mojej ocenie niezbyt
pasującą w kilku przypadkach, fotografią. Oczywiście gwiazdy ładnie się na nich
prezentują i widać, że fotograf – Łukasz Gawroński - miał pomysł na każde ze
zdjęć. Jednak w książce, która opowiada o dzieciństwie, miejscach, w których
bohaterowie rozmów dorastali, spodziewałam się, że fotograf poszuka czegoś
innego. Na zdjęciach, w niektórych przypadkach, brakowało mi właśnie tych miejsc, tej przestrzeni, do
której bohaterowie książki powrócili na nowo we wspomnieniach. Niektóre z nich mogły być zrobione po prostu wszędzie, bez względu na tematykę.
W wielu opowieściach rozmówcy dziennikarek Hanny Halek i
Zofii Fabjanowskiej-Micyk, np. Urszula Dudziak i Andrzej Grabowski podkreślają
swą ogromną wdzięczność dla rodziców za ich wychowawczy trud. Wielu artystów wspomina o swoich pasjach, twierdząc, że zaczęły one się ujawniać już w
dzieciństwie. Miłość do nich trwa od młodzieńczych lat i jak w przypadku Artura Andrusa i Gosi Baczyńskiej, rozwija się do dziś.
Niektórzy podkreślają w życiu znaczenie przypadku, który sprawił, że ktoś ich
zauważył, że są w tym a nie innym miejscu dzisiaj, że coś osiągnęli. Inni np. Mirosław
Baka mówią o tym, że dojść do czegoś w życiu należy nie tylko poprzez ciężką
pracę, ale również dzięki wierze w siebie, we własne możliwości. Nie owijając w
bawełnę mówi:
"Musi być w człowieku jakaś doza próżności, żeby zostać aktorem, bo inaczej nie koncentruje na sobie uwagi widowni albo nie pokocha go kamera. Aktor musi chcieć, by na niego patrzono".
Jan Frycz w swojej opowieści mówi prosto z mostu o tym, co
go boli i dręczy. Nie wystawia swojemu miastu laurki. Jest rozgoryczony z powodu przemian Krakowa, który zdaniem aktora nie jest już taki jak kiedyś - nie ma
własnej atmosfery, tego trudno uchwytnego w słowach "czegoś".
Kayah opowiadając o wybrykach swojego dzieciństwa, o drobnych kradzieżach,
spuentowała historię pięknymi a przede wszystkim bardzo mądrymi słowami.
"Nauka na całe życie. Zrozumiałam, że rzeczy często nie są takie, jakimi się wydają. I że to, co ludzie mówią, nie zawsze jest prawdą".
Wojciech Mann poucza, że nie wolno ślepo podążać za modą,
za tłumem, że zawsze warto być sobą. Wspomina również o tym, co uważa za cel
radia i skąd, jego zdaniem, powinno czerpać moc. Inny znany radiowiec - Marek Niedźwiecki
- opowiada o kompleksach dziecka z prowincji.
Bardzo podobała mi się opowieść snuta przez Małgorzatę
Ostrowską, ponieważ okazało się, że zwracam uwagę na podobne rzeczy myśląc o
moim dzieciństwie, że pamiętam tak jak piosenkarka np. jego smaki. Ostrowska, jako dziecko, była
chora na epilepsję i nie miała łatwego życia wśród rówieśników. Była przez nich odrzucona. Opowiada o trudach bycia dzieckiem, z którym inne nie chcą
się bawić, którego być może się trochę boją i z którego sobie kpią. Ostrowska stwierdziła również,
że to życie weryfikuje wybory, że tylko czas może pokazać, czy dana decyzja była słuszna, czy też nie.
Mimo, że nie przepadam za humorem
Cezarego Pazury rozmowa z nim wciągnęła mnie. Aktor nie tylko satyrycznie oceniał rzeczywistość, ale również wygłosił w interesujący sposób swój pogląd dotyczący religii. Nie ukrywam, że zrobiło to na mnie wrażenie.
"Nasz umysł nie jest w stanie ogarnąć istoty boskości, bo czym ona jest? Tajemnicą. Nigdy nie możemy jej posiąść. Podoba mi się takie porównanie: to tak, jakby ryba płynęła po oceanie i pytała drugiej ryby: "Przepraszam, gdzie jest ocean?". Pan Bóg jest wszędzie. To istota wszystkiego. Wszystkie pytania i odpowiedzi. Każdy z nas jest częścią wielkiego boskiego planu i musimy sobie z tego zdawać sprawę".
Najciekawsza była dla mnie opowieść
Małgorzaty Niezabitkowskiej, która opowiadała o braku matki, o tym jak
wychowywała ją babcia. Ta polska dziennikarka pochodziła z biednej rodziny, która umiała czerpać
radość z małych rzeczy, której jedność członków dawała siłę. Kiedy jej matka
umarła, została pod opieką babci i ojca. Gdy babcia dowiedziała się, że jest
nieuleczalnie chora i wiedziała, że jej dni są już policzone urządziła dla
Małgorzaty Niezabatkowskiej swoisty kurs życia, który obejmował informacje od
czysto praktycznych - jak zajmować się domem - aż do związanych z prawdomównością, czy
relacjami damsko-męskimi. Babcia urządziła dziennikarce przyspieszony kurs życia, by mała dziewczynka mogła stać się w przyszłości wartościową, dobrą kobietą. Wzruszający opis. Mój ulubiony z opisywanego
zbioru.
Jeżeli interesuje Was dlaczego Stanisław Sojka nazywany jest
człowiekiem orkiestrą? Dlaczego Zbigniew Zamachowski nie do końca wyraźnie
mówi? Kto pełnił główną rolę w życiu Borysa Szyca? Co oznacza słowo "jakoim"
według Andrzeja Grabowskiego? I dlaczego aktor tęskni za odczuwaniem braku perspektyw? Kto był pierwszym
modelem Macieja Zienia? "Cudowne lata. Opowieści o miejscach, w których
dorastaliśmy" to książka dla Was.
"Cudowne lata. Opowieści o miejscach, w których
dorastaliśmy" to trzydzieści dwie opowieści różnych osób znanych z różnych
dziedzin. Są wśród nich aktorzy, piosenkarze, projektanci, radiowcy, tenisista.
Każdy z nich w inny sposób patrzy na przeszłość. Każdy w inny sposób opowiada o
swoim dzieciństwie i miejscu, w którym się wychował, w którym wykreowany został jego charakter i osobowość.
"Cudowne lata. Opowieści o miejscach, w których dorastaliśmy" to książka, w której pojawiają się błędy interpunkcyjne oraz składniowe. Być może autorki nie poprawiały tych ostatnich, ponieważ chciały, by Czytelnik nijako słyszał charakterystyczny sposób mówienia np. Muńka Staszczyka, żeby to nie była elokwentna wypowiedź, tylko prawdziwa - zawierająca emocje. Jeśli tak, to autorkom udało się sprostać temu zadaniu - czytając opowieść Staszczyka miałam wrażenie, że stoi tuż obok.
Artur Andrus:Niektóre historie wydają mi się napisane na siłę - jakby ktoś miał po prostu mało czasu na wypełnienie danego zobowiązania i musiał powiedzieć, napisać cokolwiek, bez większego zastanowienia, nad tym, co mogłoby zainteresować Czytelnika. Są też opowieści, które są przepełnione ironią lub goryczą, albo takie, które wzruszają.
"Moje życie to ludzie, do których się przyklejam, i miejsca, do których się nie przywiązuję".
"Cudowne lata. Opowieści o miejscach, w których dorastaliśmy" to książka, w której pojawiają się błędy interpunkcyjne oraz składniowe. Być może autorki nie poprawiały tych ostatnich, ponieważ chciały, by Czytelnik nijako słyszał charakterystyczny sposób mówienia np. Muńka Staszczyka, żeby to nie była elokwentna wypowiedź, tylko prawdziwa - zawierająca emocje. Jeśli tak, to autorkom udało się sprostać temu zadaniu - czytając opowieść Staszczyka miałam wrażenie, że stoi tuż obok.
"Cudowne lata. Opowieści o miejscach, w których dorastaliśmy" trudno było mi ocenić, ponieważ poziom poszczególnych
części różni się. Czy wynika to z błędów autorek, czy z nieciekawych wspomnień
rozmówców? Oceńcie sami.
Ocena: 7/10
Em.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz